Pierwszy jesienny zestaw właśnie ujrzał światło dzienne, co w rzeczywistości nastało jakieś dwa tygodnie temu. I nie mam na myśli zdjęć, bo je zrobiliśmy zaledwie kilka godzin temu, ale to jesienne ubieranie, które trochę mnie zaskoczyło. Wygląda na to, że kolejne miesiące spędzę otulona szalem, w wełnianych swetrach, sztybletach albo wystrojona w jeszcze większą ilość warstw. Tak jak wspominałam wyżej, jestem zaskoczona, jakbym po raz pierwszy poczuła zimny powiew wiatru czy mróz szczypiący w policzki :D. Przyzwyczajenie do 30 stopni w cieniu jednak daje o sobie znać! W końcu słońce nie opuszczało nas niemal od pół roku.
Oczywiście muszę sobie trochę pomarudzić, inaczej nie byłabym sobą. Jednak to nie jest do końca tak, że jesieni czy zimy nie trawię. Każdą porę roku lubię na swój sposób. Przez to, że całkiem sporo fotografuję, spędzam sporą ilość czasu na świeżym powietrzu i łapię chwile, jest mi łatwiej. Zapełniam sobie czas takimi drobnymi przyjemnościami i to chyba mój przepis na przetrwanie tak odmiennych sezonów.
Pomagają też małe zakupy - tego nie przeskoczę :D. Nowe buty na ten przykład, zawsze poprawiają nastrój. Moje mają też dodatkowe zadanie, przygotować moją garderobę na zmiany. W planach mam jeszcze kilka swetrów, więc dobry początek już za mną.