O kurcze, ostatni wpis był w dniu moich urodzin, potem długo długo nic i można by pomyśleć, że nieźle zabalowałam, ale nic z tych rzeczy. Tak długo nie byłabym wstanie świętować, ale nowy wiek postanowiłam uczcić wycieczką do stolicy, a następnie przeziębieniem i stąd moja absencja. Zawsze znajduję sobie dobre wytłumaczenie dla win, tak jest po prostu łatwiej.
Nie lubię jednak tego stanu, z jednej strony nad głową unoszą mi się myśli, że zawalam, a z drugiej próbuję nadrobić niewypowiedziane słowa i nieuwiecznione kadry. Problem jednak polega na tym, że nie da się odtworzyć każdej jednej myśli i wrócić do dnia poprzedniego. Nie umiem zatem nadrabiać, ale postaram się budować nowe i bazować na bieżących chwilach.
Jest więc zestaw. Kiedyś pisałam Wam, że testuję bardziej eleganckie rozwiązania i stawiam na marynarki. Przekonałam się, że dobrze czuję się w takim wydaniu i nawet udało mi się wybrać swój ulubiony żakiet i jego krój. Ma w sobie coś uniwersalnego, bo świetnie wygląda w bardziej nonszalanckiej wersji co możecie zobaczyć tutaj, jak i z obcasami widocznymi na zdjęciach. Ciekawe co będzie kolejną rzeczą, która mnie podobnie oczaruje.