Zbliża się lato, zatem najwyższy czas odsłonić nogi. A co zrobić, żeby pozostały gładkie przez dłuższy czas? O tym właśnie wspomnę w dzisiejszym poście. Jest sporo metod depilacji, przetestowałam wiele z nich, ale najskuteczniejszy okazał się wosk. Jak zaczęła się moja przygoda? Zachęcona recenzjami na youtube postanowiłam zakupić zestaw startowy składający się z: podgrzewacza, pasków fizelinowych i wosku w rolkach. Wszystko co wydawało się łatwe, proste i przyjemne, w rzeczywistości okazało się tego przeciwieństwem. Dlaczego?
Mój telefon postanowił się zbuntować, jak to zwykle bywa pod koniec gwarancji. Śmiechu warte, myślałam, że to nie taki problem, ale okazuje się jednak, że bez telefonu jak bez ręki. Uzależnienie poziom milion, a zaczyna się od zwykłego budzika. No bo niby co ma mnie tak skutecznie dobudzić rano, wygonić z łóżka - wiadomo smartfon i znienawidzona melodyjka.
Właśnie wspominam swoje majówkowe przygody i o ile dobrze pamiętam, te najfajniejsze miały miejsce gdy temperatura wcale nie była jakaś szalenie zachęcająca. Może to właśnie dlatego tak utkwiły w mojej pamięci, a może dlatego, że nie spotkałam nikogo w szortach o zachodzie słońca, a w zamian poubieranych na cebulkę. Każdy w czapce i pilnujący by szalejący wiatr nie ukradł jej z głowy w chwili nieuwagi.