Właśnie sobie urlopuje u Komodnej. Urlop nie urlop planowałam ten wyjazd od dawna, a padło akurat na luty. Dokładnie w zeszłym roku, o tej samej porze śmigałam pierwszy raz po stoku na Czarnym Groniu, a chwilę później zajadałam pyszną sałatkę w Obiecankach Cacankach. W tym samym czasie dowiedziałam się również, że w drodze jest mały Adaś i już było jasne, że wszystko się zmieni. W tym roku, zamieniłam wyjazd na narty, na wizytę w Warszawie. Nie zastanawiałam się ani minuty jak spędzę wolny tydzień, wybór był oczywisty.
Tak sobie myślałam na początku, że cała akcja dzidziuś będzie łatwiejsza. Jest jednak zupełnie na odwrót, a to że Cysia tak świetnie odnajduje się w nowej sytuacji jest po prostu niesamowite. No i godne tego aby ją czasami nieco odciążyć, wysłać do wanny i po prostu potowarzyszyć w codzienności. Zabranie dziecka do lekarza jest o wiele prostsze gdy robimy to razem, karmienie butelką jest sprawniejsze gdy jedna robi mleko, a druga je serwuje w atrakcyjny sposób. No i praca, zawsze idzie szybciej, gdy można się na niej skupić. Także w tym tygodniu pomagam i zdecydowanie nie chciałabym inaczej spędzać tego wolnego czasu.
Fotki natomiast pochodzą standardowo z naszego ulubionego lasu. Jak zwykle będę go zachwalać, bo jest fantastyczny o każdej porze roku i niezależnie czy biegam po nim rozczochrana w dresie, czy śmigam na obcasach. Macie takie miejsca w swoich miastach, bez których nie wyobrażacie sobie funkcjonowania?
2 komentarze
Piękne zdjęcia, troszkę w takim jesiennym klimacie, świetnie na nich wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńświetny look, kamizelka jest genialna ! ;)
OdpowiedzUsuńpodobają mi się twoje zdjęcia, mają klimat