Podstawą dobrego zdjęcia jest odpowiednia mina. Moje ostatnio rozwalają mnie na łopatki. Czasami się zastanawiam co sobie myślą o mnie inni gdy odpalam swój zestaw min na każdą okazję. Domyślam się, że w większości przypadków nie są one korzystne :D. Chociaż często nie widać tego na fotkach, mam dość mocne rysy, co przy grymasie numer 102 daje efekt wściekłości do kwadratu. Chwilę wcześniej jeszcze mały wysiłek, jakiś rumieniec, no i kto zgadnie czy zaraz wybuchnę czy wręcz przeciwnie, parsknę śmiechem?
Pamiętacie wpis o pączkach z piekarnika? To chyba najlepszy moment by zabrać się za pieczenie, lub poświęcić trochę mniej czasu i przyrządzić faworki...tak, one również będą z piekarnika. Zrezygnowałam ze smażenia na głębokim tłuszczu, to zbyt czasochłonne, a już tym bardziej nie nadaje się do nocnego buszowania w kuchni, no i ten zapach. Z faworkami z piekarnika jest zupełnie inaczej, ciasto zagniatamy dosłownie w kilka minut i pieczemy równie krótko. Czyli prosto łatwo i przyjemnie.
Pamiętacie kim chcieliście zostać w przeszłości? Mój dziadek powtarzał do każdej ze swoich wnuczek, a jest nas 3, że będziemy pielęgniarkami i lekarkami. Najwyraźniej, żadnej z nas nie spodobał się ten scenariusz bo nigdy nie poszłyśmy w stronę medycyny i każda robi coś innego. Ja na przekór od małego powtarzałam, że zostanę florystką, zawsze lubiłam manualne zabawy i twierdziłam, że to zdecydowanie to czym chciałabym zająć się w przyszłości. To marzenie pozostało do dzisiaj, ale nigdy nie zrobiłam ani jednego kroku by zająć się kwiatami, a żeby było śmiesznie o swoich domowych roślinach często zapominam.
Miałam plan na walentynkowy wpis, taki jaki większość z Was pewnie przyjęłoby z entuzjazmem. Miał być słodki i przyjemny dla oka. Nie jestem fanką Walentynek, ale smakowity prezent dla ukochanego to coś, co na pewno sprawiłoby mu radość. Przygotowałam zatem muffinki nadziane sercem i to nie byle jakim.
Właśnie sobie urlopuje u Komodnej. Urlop nie urlop planowałam ten wyjazd od dawna, a padło akurat na luty. Dokładnie w zeszłym roku, o tej samej porze śmigałam pierwszy raz po stoku na Czarnym Groniu, a chwilę później zajadałam pyszną sałatkę w Obiecankach Cacankach. W tym samym czasie dowiedziałam się również, że w drodze jest mały Adaś i już było jasne, że wszystko się zmieni. W tym roku, zamieniłam wyjazd na narty, na wizytę w Warszawie. Nie zastanawiałam się ani minuty jak spędzę wolny tydzień, wybór był oczywisty.