No i znowu nastał czas przemyśleń i postanowień, a ja bez zmian, nie planuję za bardzo i nie kombinuję. Gdy ostatni raz zaplanowałam sobie (chociaż muszę sporo cofnąć się w czasie, bo akurat taki moment sobie przypomniałam), że w jeden dzień muszę się opalić, oczywiście, że spełniłam ten niecny plan. Byłam piękna i czerwona, o bólu łydek nie wspominając, ale w sumie byłam dumna, że w końcu się udało. Był to jednak plan nie wybiegający za mocno w przyszłość. W innym przypadku nie potrafiłabym się upilnować, szybko bym zapomniała, albo odpuściłabym gdyby coś zdecydowanie nie szło po mojej myśli.
Pakowanie prezentów to ta część świątecznych przygotowań, którą lubię najbardziej. Papiery, gotowe torebki, celofany, możliwości jest naprawdę wiele. Ja w tym roku postawiłam na szary i złoty papier pakowy oraz trochę wyobraźni. No i przede wszystkim zaczęłam nieco wcześniej niż zwykle, bo ostatnio o mały włos nie spóźniłam się na Wigilię. Zatem zarezerwujcie sobie popołudnie i świetnie się bawcie.
Właśnie mija rok od mojej przeprowadzki. Zupełnie bym o tym zapomniała, ale jest grudzień, taki sentymentalny czas i to prawdopodobnie dlatego ostatnio tak często o tym myślę. Pamiętam, że ciężko było mi się przyzwyczaić do tych wszystkich nowości i długo czułam się nieswojo. Niby moje cztery kąty, moje zakamarki, ale trudno było tak w stu procentach przywyknąć. Inne kolory na ścianach, wszystko poustawiane w zupełnie innych miejscach i ja gdzieś zagubiona w tym wszystkim.
Pomysłów na świąteczny prezent jest całe mnóstwo, mnie jednak zależało, żeby nie powtarzać propozycji z ubiegłego roku i wprowadziłam trochę świeżości do corocznej listy. Rzeczy, które wybrałam, są ogólnodostępne w sieci i w bardzo różnym przedziale cenowym. Mam nadzieję, że ułatwię Wam poszukiwania, ale jeśli nie podobają Wam się te produkty to zajrzyjcie TUTAJ i TUTAJ, gdzie znajdziecie inne koncepcje na udany podarunek.