Motyw buziaków chyba nigdy mi się nie znudzi! Kiedyś mój ulubiony sweter wyglądał bardzo podobnie do sukienki z dzisiejszego posta.
Naszywane całusy wyglądały zjawiskowo, uwielbiałam je, jak i cały sweter - do czasu kiedy się skurczył do rozmiarów niemowlęcych i nie poplamiłam go sosem do spaghetti. Po tym fakcie ani się w niego nie wcisnęłam, ani nie wyglądał już tak perfekcyjnie w odcieniach czerwieni. Dzisiejsza sukienka z daleka trzyma się od kuchni i od jedzenia. Znam siebie i swój ukryty talent do rozróby w moim królestwie gdy się wczuję, a nawet gdy jem, więc zwyczajnie nie ryzykuję. Zostawiłam ją sobie na specjalne okazje.
Naszywane całusy wyglądały zjawiskowo, uwielbiałam je, jak i cały sweter - do czasu kiedy się skurczył do rozmiarów niemowlęcych i nie poplamiłam go sosem do spaghetti. Po tym fakcie ani się w niego nie wcisnęłam, ani nie wyglądał już tak perfekcyjnie w odcieniach czerwieni. Dzisiejsza sukienka z daleka trzyma się od kuchni i od jedzenia. Znam siebie i swój ukryty talent do rozróby w moim królestwie gdy się wczuję, a nawet gdy jem, więc zwyczajnie nie ryzykuję. Zostawiłam ją sobie na specjalne okazje.
9 komentarze
Sukienka jest urocza ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna jest ta sukienka :)
OdpowiedzUsuńPiękna sukienka :)
OdpowiedzUsuńcałuśnie :)
OdpowiedzUsuńA mnie najbardziej podobają się buty. Są idealne!
OdpowiedzUsuńDzięki! Są bardzo wygodne, jednak co skóra to skóra :)
UsuńŚwietna i sukienka i cała stylizacja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lumpola
http://lumpola-style.blogspot.com/
Świetne buty :)
OdpowiedzUsuńCiekawa kiecka :)
OdpowiedzUsuń