Niby już po Świętach i wiele z Was nie ma ochoty na nic słodkiego, ale słuchajcie nic bardziej mylnego. Przepis, z którym do Was przybywam jest dobry na każdą okazję, a najlepszy bez okazji. Słodkie rurki to smak mojego dzieciństwa. Zabierałam się do ich zrobienia w sumie od kilku lat. I pewnie dalej kończyłoby się na zamiarach, gdyby nie mój tata, który odnalazł w czeluściach swojej kuchni foremki, konieczne do ich przygotowania. Wtedy długo nie trzeba było mnie namawiać. Na drugi dzień cała partia (60 sztuk) już czekała na naszprycowanie kremem.
Moja kolekcja naczyń zaczęła się powiększać na długo przed przeprowadzką. Wtedy jeszcze nie wiedziałam ile skarbów znajdę popakowanych w kartony. Wiele z tych rzeczy pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Wtedy nie myślałam, że kiedyś trafią w moje ręce, prawdopodobnie wtedy nawet bym ich nie chciała. Teraz nie mogę nacieszyć oczu, że tyle z nich dotrwało do dnia dzisiejszego i wypełnia moje kuchenne szafki.