W świątecznym boxie znalazłam kawowy żel peelingujacy z Perfecty. To było moje pierwsze spotkanie z tą marką, pomimo łatwej dostępności. Gdy w nowej odsłonie pudełka znalazłam myjący krem oraz gruboziarnisty peeling, wiedziałam, że będę zadowolona. Nie myliłam się. Już po pierwszym użyciu miałam wrażenie, że skóra jest bardziej nawilżona, dobrze oczyszczona i nie jest ściągnięta. Oba kosmetyki bardzo przyjemnie pachną.
Z okazji Walentynek postanowiłam zafundować sobie wieczorny relaks właśnie z zestawem kosmetyków Sayen. Składa się on z trzech etapów, w których w pierwszym kroku wykonujemy peeling enzymatyczny przygotowujący skórę do dalszych zabiegów. Po oczyszczeniu twarzy nakładamy maskę regeneracyjną, regulującą wydzielanie sebum i obkurczającą pory. Na sam koniec nakładamy krem normalizujący. Jestem bardzo ciekawa efektów tego zabiegu.
Uwielbiam kosmetyki z Bielendy, bardzo dobrze służą mojej skórze. Dlatego byłam bardzo ciekawa tego fluidu. Niestety numerek 1 czyli najjaśniejszy kolor, zupełnie nie pasuje do mojego odcienia cery, ponieważ w pada w żółte tony. Dla mnie, posiadaczki bardzo jasnej skóry wygląda to bardzo niekorzystnie.
Opinie na temat płynnej pomadki Million Dollars Lips od Wibo są bardzo pozytywne. Wypróbowałam ją na sobie z czystej ciekawości, bo jak wiecie czerwone usta zupełnie do mnie nie pasują. Chciałam wiedzieć jak z jej trwałością i czy faktycznie jest matowa. I wiecie co? Jeśli szukacie właśnie trwałej szminki, to zdecydowanie możecie sięgnąć po Wibo. Bardzo długo się utrzymuje, jej odcień jest intensywny i nie zjada się. Jeśli trafię na inny odcień, na pewno ją zakupię.
Błyszczyk Kiss My Lips już lepiej się na mnie prezentuje. Kolor jest delikatny, a formuła odpowiednio nawilża usta.
Wazelinka z Floslek już na dobre rozgościła się w mojej torebce. Zabieram ją ze sobą wszędzie! Świetnie nawilża usta i pachnie słodkimi cukierkami. Lubię takie małe gadżety, nie dość, że doskonale się sprawdza, to jeszcze ślicznie wygląda.
Carex również zamieszkał w mojej torebce i wędruje ze mną wszędzie. To moje pierwsze opakowanie, ale już wiem, że muszę zrobić większy zapas. Jedna buteleczka wpadnie również w ręce mojego ukochanego, który tak jak i ja uważa, że jest świetny.
Żele z Oryginal Source uwielbiam za szeroką gamę zapachów. Miałam ich już sporo w swojej kolekcji i chętnie sięgam po kolejne. W Joy Boxie znalazłam wersję o zapachu Mango&Macadamia.
Esencja do kąpieli Kneipp to idealny produkt dla osób ceniących produkty roślinne i naturalne. Zapach jest bardzo intensywny, nie każdemu przypadnie do gustu. Ale prawda jest taka, że etykieta z napisem"totalny relaks" to nie bujda na resorach. Olejki eteryczne faktycznie działają na zmysły i powodują, że czujemy się odprężeni. Wystarczy kilka kropel.
8 komentarze
uwielbiam wazelinki z floslek ♥
OdpowiedzUsuńKasienka, za tydzien mam urlop,moze jakas kawa? ;)
Basiu, ja już po urlopie :(, ale dam znać bo może w weekend udałoby się jakoś spotkać ;)
UsuńSame słodkie kosmetyki!
OdpowiedzUsuńŚWIETNA ZAWARTOŚĆ
OdpowiedzUsuńZ chęcią przetestowałabym wszystkie te produkty! :)
OdpowiedzUsuńchetnie przygarnęłabym te produkty do ust! ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że walentynkowy box zawierała same fajne kosmetyki :)
OdpowiedzUsuń/foxydiet.blogspot.com
http://lowelowe33.blogspot.com/2016/03/joybox-walentynkowy.html Zapraszam do siebie :) Równiez joybox walentynkowy
OdpowiedzUsuń