Weekend za miastem

Nowe miejsca kuszą mnie swą tajemniczością. Nie muszę ich znać, nie muszę o nich słyszeć by chcieć je odwiedzić.

Stawiając na spontaniczność, trudniej się zawieść, w końcu nie mamy żadnych oczekiwań poza wypoczynkiem i chęcią zobaczenia czegoś nowego. Uwielbiam ten moment gdy suniemy przed siebie po prostej nawierzchni, drzewa układają się w swego rodzaju przejście, a czas nas nijak nie ogranicza. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy wyruszaliśmy na nasze sobotnie wycieczki, które już swoją drogą przeszły do tradycji i nie mieliśmy obranego kierunku. Bo nie zawsze cel się liczy, ale efekt. I na ten przykład ostatnio wybraliśmy się już z konkretnym planem, zobaczenia jakiegoś opuszczonego terenu. Trafiliśmy w bliżej nie określone mi miejsce, w każdym razie na pewno opustoszałe, prowadzące prosto do kamieniołomu. Super wrażenia, ale niewątpliwie nie takie jak wczoraj gdy postanowiliśmy pochodzić po jaskiniach (spokojnie, czailiśmy się na taką udostępnioną do zwiedzania). Błądziliśmy dobre dwie godziny, w efekcie czego i tak nie znaleźliśmy celu naszej wyprawy. Ale to nic, podróż doskonale zapadła mi w pamięci, ponieważ prawie płakaliśmy - ze śmiechu oczywiście! Swoją drogą nawet się ucieszyłam, bo jaskinia miała być błotna, a sądzę, że białe buty nie koniecznie przetrwałby tą wycieczkę w stanie nienaruszonym.

Pomyślicie, może warto korzystać czasami z GPSu? Jasne, w przypadku kiedy mamy sprecyzowane plany, szkoda tracić czasu na błąkanie. Jednak gdy mamy ochotę na porcję wrażeń może warto zaryzykować? Możliwe, że to podróż w nieznane okaże się wyprawą życia? Albo chociaż pomysłem na udany weekend.

sukienka / dress - sh     sweter / sweater - sh     kapelusz / hat - front row shop     botki / boots - zalando