W poprzednim poście pisałam o moim przywiązaniu do burgundu. Jednak nie tyczy się to dzisiejszego płaszcza. Gdybym znalazła go w jakimkolwiek innym kolorze jestem pewna, że nawet wtedy wylądowałby w mojej szafie, a później na grzbiecie. Bo tu nie o kolor chodzi, a kształt! Czuje się w nim niczym mała księżniczka! I choć księżniczki w spodniach nie chodziły, tak do takich z pewnością by się przekonały!
Jak możecie się domyślić kobalt jest jednym z moich ulubionych kolorów na jesień / zimę. Dziś dla odmiany chciałam pokazać Wam zestawy w odmiennej kolorystyce. Burgund, niezależnie czy jest akurat bardzo modny czy nie u mnie stoi na wysokiej pozycji. Stąd też dwa zestawy, których kolorem przewodnim jest właśnie ta barwa. Stylizacje przygotowałam z rzeczy dostępnych na Sheinside. Te kurteczki chwyciły mnie za serducho, są rewelacyjne! Pierwszą zdecydowanie widzę w połączeniu z czarnymi dżinsami i luźniejszym swetrem. To idealny strój na co dzień. Do tego oczywiście dodałabym moją ulubioną czapę z pomponikiem i workery. Kurtkę z drugiego zestawu z przyjemnością nosiłabym do sukienek - ta z obniżoną talią wydaje się być do niej idealna! Dorzuciłabym jeszcze czarne kozaki i mogłabym być tak ubrana cały czas! Co sądzicie?:)
Mój ulubiony płaszcz towarzyszył mi podczas wizyty w Katowicach gdzie pojechałam spotkać się z Basią z Szarości Gwiazd. Pogoda była niepewna dlatego był on najlepszym rozwiązaniem no i przy okazji dobrym urozmaiceniem dość klasycznej i prostej stylizacji.
W zamiarze miałyśmy buszowanie po lumpeksach, to właśnie tam wynalazłam czerwony sweter z poprzedniego posta. I choć przywiozłam do domu tylko jedną rzecz byłam bardzo zadowolona - plan rozsądnych zakupów nie spalił na panewce!
Kolejną wizytę planuję już w grudniu i wtedy na pewno nie odmówię sobie, krótkiej rundki po mieście w poszukiwaniu świątecznych inspiracji. Ciuchy odejdą na chwilę na dalszy plan. Skupię się głównie na uchwyceniu tego magicznego klimatu na zdjęciach. Oby wszystko wypaliło, tak jak sobie wymarzyłam :).
W zamiarze miałyśmy buszowanie po lumpeksach, to właśnie tam wynalazłam czerwony sweter z poprzedniego posta. I choć przywiozłam do domu tylko jedną rzecz byłam bardzo zadowolona - plan rozsądnych zakupów nie spalił na panewce!
Kolejną wizytę planuję już w grudniu i wtedy na pewno nie odmówię sobie, krótkiej rundki po mieście w poszukiwaniu świątecznych inspiracji. Ciuchy odejdą na chwilę na dalszy plan. Skupię się głównie na uchwyceniu tego magicznego klimatu na zdjęciach. Oby wszystko wypaliło, tak jak sobie wymarzyłam :).
płaszcz / coat - vivilli sweterek / sweater - h&m spodnie / pants - sh botki / boots - bershka torebka / bag - new look
Kłamałam! Okazuje się, że listopad bez ramoneski nie może funkcjonować. A przynajmniej ja w listopadzie nie potrafię bez tej kurtki żyć. Myślałam, że to już ostateczne pożegnanie, po czym uraczona sporą dawką słońca zmieniłam swoje zdanie o 180 stopni. Rozochocona wskoczyłam nawet w dawno nieeksploatowane szpilki (chyba odkryłam czemu w nich często nie chodzę - ała!). Jednak bądź co bądź to połowa listopada, nie zamierzam pracować na kolejne przeziębienie stąd gruby sweter - prawdziwy vintage, zabytek, zatem musi być ciepły! Czy to ostatnie starcie ze skórą w takim wydaniu? Prorokować nie będę, więc odpowiem być może ;).
kurtka / jacket - oasap sweter / sweater - sh dżinsy / jeans - sh szpilki / heels - vintage torebka / bag - bershka
Bye bye ramonesko! Miło Cię było gościć na swoim korpusie przez 9 miesięcy. Zrodziło się przez ten czas wiele pomysłów, stylizacji, które bez Twojego udziału nie miałyby prawa bytu. Ratowałaś mnie z opresji, otulałaś przed zimnem i deszczem. Towarzyszyłaś w podróżach - tych małych i większych też. Nadszedł jednak czas gdy musimy się rozstać! Nie odbierz tego źle, ale w walce Ty kontra mróz, zawsze jesteś na straconej pozycji. Dlatego czas wymienić Cię na grubszy model! Dziś daję Ci ostatnie pięć minut chwały, rozkoszuj się tą błogą chwilą. Widzimy się ponownie wiosną!
kapelusz / hat - front row shop ramoneska / jacket - oasap sweter / sweater - bershka dżinsy / jeans - bershka botki / boots - bershka
Conversy to moja miłość z wzajemnością. Sprawdziły się u mnie w wielu sytuacjach jak i stylizacjach. Byłam pewna, że to w zasadzie jedyne sportowe buty jakie chce mieć w swojej kolekcji. Ostatnio z błędu postanowił wyprowadzić mnie House gdzie znalazłam świetne adidasy. Zahipnotyzowały mnie swoją różowością i ceną! Teraz rozpieszczają wygodą! Muszę przyznać, że na widok panterkowych czy innych Air Maxów błyszczą mi oczy, ale nie myślałam, że pokuszę się o zakup ze sportowej półki - staram się trzymać zasady rozsądnych zakupów i odpowiednich do pory roku. A, że mamy jesień to nawet się wstrzeliłam (bardzo rozsądnie)!
parka / jacket - sh spodnie / pants - sh czapka / beanie - ebay
adidasy / sneakers - house
Jak sam tytuł wskazuje dziś zabieram Was na przechadzkę po tajemniczych zakątkach. Zamglonych i lekko wprawiających w magiczny klimat. Nie jest to ani zakazany las, a już tym bardziej nie błonia Hogwartu. Ja nie jestem Hermioną, pomimo że trochę tak się czuję. Duży sweter nieźle by się sprawdził w roli peleryny (może nawet mogłaby się stać niewidką), a torebka byłaby prawie bez dna (gdybym tylko znała czary). Póki co musimy się jednak zadowolić rzeczywistością i jedną z uliczek mojego miasta. Sweter jest wciąż swetrem, a wąsy na koszuli nic czarodziejskiego nie mają w sobie, może poza tym, że potrafią zahipnotyzować nie jedno spojrzenie!
sweter / sweater - mosquito koszula / shirt - mosquito spódnica / skirt - h&m
botki / boots - bershka torebka / bag - new look
"Miała być zima stulecia, jest wiosna" więc sami rozumiecie skąd ten mój uśmiech na ustach! Jeśli najbliższy czas ma upłynąć pod znakiem słońca to mam nadzieję, że nie będzie schodził mi z twarzy. Być może wtedy uda mi się nadrobić wszystkie pastelowe zestawy, które chciałam pokazać, a nie zdążyłam z powodu zbyt krótkiej doby. Dziś na ten przykład wracam do różanej spódnicy. Podobno to "pierwszy raz smakuje najlepiej", a jednak czuję, że jej debiut nie był do końca udany. Podejście drugie mam nadzieję pomoże odkryć jej urok na nowo. Ugryzłam go z karmelowymi botkami i plecakiem, przegryzłam luźnym swetrem i zapiłam dawką świeżego powietrza. Nie poczułam niestrawności, więc jest dobrze!
sweter / jumper - cubus spódnica / skirt - mosquito botki / boots - zalando
Deszczowe dni działają na mnie trochę jak płachta na byka. Na ten przykład kąpiele w deszczu czy wymuszony prysznic wyciśnięty prosto spod koła szalonego kierowcy tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że nigdy deszczową panienką nie będę. Raczej nie spotkacie mnie przeskakującej przez kałuże z radosną piosenką na ustach. Takie dni najczęściej spędzam w domu z tabliczką czekolady lub innym łakociem, nucącą pod nosem telewizyjne reklamy. Przebywając w moim domowym królestwie zawsze wyglądam jakbym dopiero wstała z łóżka. Nigdy nie porzucam dresu czy leginsów z miękkim puszkiem na rzecz eleganckiego przebrania. Nie uświadczycie mnie w pełnym makijażu, co najwyżej z warstwą kremu Bambino na mojej facjacie. Po co o tym wszystkim piszę? A no po to, żebyście wiedzieli ile dla mnie znaczy każdy piękny dzień! Kiedy z przyjemnością zakładam ulubioną spódnicę czy wydobywam z szafy płaszcz i zabieram go na spacer. Makijaż staje się przyjemnością! Wtedy nawet eyeliner robi odpowiednie kreski na powiekach, o dziwo podobne do siebie. Kolor faktycznie wydaje się kolorowy, a i jakoś żyć się chce!
płaszcz / coat - vivilli sweter / sweater - bershka spódnica / skirt - bershka
botki / boots - bershka torebka / bag - new look pierścionek / ring - lilou
Jestem zapacholiczką! Nie wiedziałam o tym do czasu kiedy mój nos poczuł zapachy o jakich istnieniu nie miałam pojęcia lub zapomniałam. Na co dzień ich nie dostrzegamy, otaczają nas i w zasadzie przechodzimy obok nich obojętnie. Jednak mieszanki zamknięte w świeczkach czy małych woskach Yankee Candle przypomniały mi te wonie. Na początku nie do końca wiedziałam na czym polega ten cały szał, co takiego mogą skrywać w sobie świeczki, że mają tylu zwolenników. Aromat świąt czy morskiej bryzy pomogły mi znaleźć odpowiedź na to nurtujące mnie pytanie.
Nie jest mi obce żelazko, chodź daję ku temu solidne podstawy. Nie jest mi również obce siedzenie. Kiedy wszyscy wkoło siedzą ja również nie odmówię sobie tej przyjemności. Jednak z połączenia żelazka i siedzenia nic nie będzie. Bo gdy już pięknie wyprasuję co wyprasować muszę, zachowując każdy jeden kant, zasiądę z nogą na nogę bądź mniej elegancko po turecku, moje wcześniejsze starania tracą sens. Kanty już nie stoją na baczność, każdy jeden ma nową leżącą miejscówkę. Rzucają się w oczy próbując odwrócić uwagę od reszty. Bluza i wypucowana na błysk torba próbują ratować sytuację. Ale czy im się uda?
bluza / blouse - zara spodenki / shorts - sh torba / bag - zara botki / boots - bershka
fot. Modna Komoda |