Nie zbyt często eksperymentuje z neonami. W tym sezonie jednak postanowiłam nie być obojętna i pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. Pogoda zdecydowanie mi to ułatwia, bo to dzięki niej mogłam sobie pozwolić na rozpoczęcie wiosny bez rajstop i zaprezentowanie, już moich ulubionych, wyrazistych butów. Myślę, że wybór czarno-białej całości jest usprawiedliwiony! Jeden mocny akcent zdecydowanie wystarcza! Bo po co kombinować skoro w głowie doskonale wiemy, że do przekombinowania droga niedaleka. Czasami po prostu mniej znaczy więcej ;). bluzeczka - sh żakiet - vivilli spodenki - mosquito buty - choies
Podobno w tym sezonie rządzi biel. U mnie ona najczęściej występuje na koszulkach czy żakiecie. I choć strasznie ją lubię, to gdy staję przed wyborem biel czy np. mięta zawsze wybiorę to drugie. Dokładnie tak było z sukienką, którą mam dziś na sobie. Bo niby biel piękna , uniwersalna i idealnie pasująca do wszystkich modeli moich butów, a jednak mięta zawsze jakoś wyprzeda ją o krok. Możecie się ze mną nie zgodzić, bo przecież każdy z nas ma inny gust. Wszystkim pozostałym pastelowym maniakom przybijam piątkę! :) sukienka - avaro buciki - vivilli trencz - laredoute torebka - kappahl
Ostatnio mogliście zauważyć na zdjęciach kolorowe znaczniki, czyli nowość jaką testuję. Postanowiłam przy okazji przybliżyć ją Wam. Jest to strona Kovris.com dzięki, której obróbka zdjęć czy oznaczanie ubrań ma być o wiele łatwiejsze i przede wszystkim szybsze niż do tej pory. Ja zajęłam się głównie dodawaniem pinezek do ubrań, przez co mam nadzieję łatwiej będziecie mogli się połapać skąd pochodzi dany ciuch. No więc do roboty! Na początek wybieramy opcję "Oznacz swoje zdjęcie".Odnalezienie jej na stronie jest wręcz banalne. Widnieje w lewym górnym rogu od razu gdy wchodzimy na stronę, więc nie można jej nie zauważyć. Następnie wybieramy zdjęcie, któremu planujemy przypiąć metki.
Gdy już z setek zdjęć wybierzemy to najlepsze, zaczynamy zabawę w dodawanie oznaczeń. Jest to dość proste. Do wyboru mamy kilka rodzajów pinezek, których kolor możemy zmieniać na jeden z podanych w kolumnie po prawej stronie. Po przypięciu do ubrania, dodajemy krótki opis, markę, link do strony z której zostało zakupione i zapisujemy zmiany.
Po zapisaniu wszystkich zmian, przenosimy się do strony gdzie tuż obok widoku naszego zdjęcia umieszczony jest kod html, który wklejamy na swoim blogu. Chwilę zastanawiałam się, w którym miejscu w kodzie mam wkleić skrypt, jednak metodą prób i błędów szybko doszłam do wniosku, że najłatwiej będzie po prostu pod tekstem - czyli standardowo jak robię to zawsze. Kombinacje były zbędne.
Cała aplikacja moim zdaniem jest bardzo prosta w użytkowaniu, wygląda estetycznie, a zdjęcia zyskują naprawdę ciekawy detal. Myślę,że to fajny pomysł, szczególnie jeśli lubicie urozmaicać swoje zdjęcia. Ja postanowiłam spróbować i powiem szczerze, że jestem zadowolona. Wiele portali korzysta z tego typu pinezek, czemu by nie przenieść ich na blogspota? Zastanawiam się jednak co Wy myślicie na ten temat? Czy taka metoda metkowania ubrań jest dla Was wystarczającą informacją czy lepiej zostawić po staremu?
Pamiętacie moją koralową manię z zeszłego roku? Nie wiem czy nie próbuje ponownie wkraść się w moje łaski, chociaż wnioskując po dzisiejszym stroju mam wrażenie, że już jej się to skutecznie udało. I to ze zdwojoną siłą! Bronić się przecież nie będę, tym bardziej przed czymś co lubię i co ewidentnie przepada za mną. Wiecie, jak będziecie kiedyś poszukiwać czegoś w tym właśnie kolorze to zapraszam, u mnie go pod dostatkiem - w wersji eleganckiej czy luźnej, do wyboru! marynarka - supre spodnie - mosquito buty - shoelook
Tak długo narzekaliśmy na tragiczne warunki pogodowe, że teraz nie pozostało nam nic innego jak cieszyć się ciepłym wiatrem, czy pięknymi zachodami słońca. Ja cieszę się jeszcze z kilku innych aspektów, na pewno jednym z nich jest przyjemność ze zdejmowania płaszcza. Nic tak nie cieszy niż możliwość zrzucenia z siebie warstwy "grzejącej" i poczucie promieni słońca na skórze. Docenia się te momenty dopiero po długotrwałej walce z zimą i ubieraniu na cebulkę - czego nigdy nie lubiłam! A teraz? W końcu czuję się w swoim żywiole, ubieranie jest dużo przyjemniejsze i zabiera o połowę mniej czasu. Czego chcieć więcej?:)
Mój luby został dzisiaj kilka razy uciszony gdy tylko zaczynał mówić, że czuje w powietrzu wiosnę. Musiałam zamknąć mu usta - tak na wszelki wypadek, bo jakby znowu postanowiła się wycofać i zwiać? Lepiej nie zapeszać! Nadmierne rozochocenie może grozić powrotem depresyjnego nastroju! Wolałam odłożyć słowa na bok i od razu przejść do czynów. Z szafy wyciągnęłam trencz, na nogi (w ramach testów) włożyłam nowe butki. I co? I nadal widzę piękną pogodę, ale od okrzyków radości powstrzymam się jeszcze przez chwilę. trencz - laredoute sweterek - avaro spodnie - choies sandałki - shoelook
Tak się złożyło, że akurat 10 kwietnia - czyli dziś wypadają moje urodziny, tym razem dwudzieste drugie - brzmi to trochę strasznie! Chociaż powinnam już przyzwyczaić się do dwójki z przodu to jakoś tak trudno, szczególnie gdy zbierze mnie na wspomnienia do moich nastek. Nie załamuje się jednak, bo nowy wiek to nowe możliwości, nowe marzenia oraz nowe cele do których chce się dążyć. I tego właśnie sobie życzę, jeszcze więcej chęci, więcej optymizmu no i może kilku centymetrów więcej :). No i jeszcze jedno małe - wielkie życzenie mam nadzieję, że będziecie wspierać mnie tak jak do tej pory w mojej blogowej przygodzie! :) boyfriendy - laredoute pasiak - h&m marynarka - sheinside torba - zara