" In Wonderland"

30 grudnia 2012

Udaliśmy się na spacer razem z tatą - najedzone brzuchy tak robią dla sportu!  Towarzyszyły nam bojfrendy, lekkie futerko i jakieś 10 stopni na plusie. Przyjemna atmosfera jak na zimę w pełni. Zero śniegu, trochę brudnych liści, dużo szarości i ponuractwa i moja nadzieja odżyła! Nie myślałam, że jeszcze w tym roku będę mogła pozwolić sobie na taką kombinację i śmiało stwierdzę, że jest mi ciepło! No cóż nie od dziś wiadomo, że pogoda jest obłąkana. Zima w maju, wiosna w grudniu, nic tylko się cieszyć, że mróz nas oszczędza! 

boyfriendy - la redoute
koszula - new yorker
futerko - ax paris
buty - zalando







fot. Tata

"Last Night"

27 grudnia 2012
Święta minęły w tempie błyskawicznym, ja jednak nadal świętuje odpoczywając za wszystkie czasy, nadrabiając spotkania ze znajomymi, rodziną i wyżywając się fotkowo. Do sylwestra zamierzam skupić się na nicnierobieniu - czy plan się zrealizuje pokażą najbliższe dni. Póki co nieźle mi idzie. W przerwach pomiędzy jedzeniem a wylegiwaniem w łóżku udało mi się nawet wyjść na spacer wieczorową porą, no tak to niezwykle męczące jednak postanowiłam zaryzykować. Nie robiłam jeszcze zdjęć w ciemnościach więc i motywacja była. 

P.S. Wybaczcie to dziwne zjawisko na mojej głowie, wiatr chciał żebym wyglądała pięknie! 

kurtka - wholesale
koszula - mosquito
dżinsy - sh
buty - h&m





fot. Jarek Szewczyk


"Merry christmas everyone"

24 grudnia 2012
Wesołe święta to chyba coś na co każdy z nas liczy. Odliczając dni do wigilii myślimy o tym, aby ten czas był lepszy od poprzedniego, a rok bardziej udany. Czy to ma takie wielkie znaczenie? Nie wpłyniemy na to naszymi myślami, jednak każdego dnia możemy dążyć do tego, aby nasze życie biegło we właściwym kierunku - takim jakim my właśnie chcemy! Dlatego prosto spod choinki, życzę Wam, spokoju ducha abyście trwali przy postanowieniach i nie zmieniali swojej wytyczonej ścieżki, jeżeli macie pewność że jest właściwa. Szczęścia, albo raczej tego abyście byli szczęśliwi i każdy dzień przynosił coraz więcej radości aniżeli smutku. Zdrowia, bo bywa bardzo kruche i delikatne. Mądrych  decyzji, abyście niczego w życiu nie musieli żałować. Oraz setek marzeń, abyście mogli je realizować i szukać spełnienia. Tego wszystkiego życzę Wam oraz sobie.


MERRY CHRISTMAS EVERYONE 

kurtka - wholesale
marynarka - mosquito
koszula - sh
spódnica - terranova
buty - h&m






fot. Modna Komoda

Cosmetics part 6

20 grudnia 2012
Dziś słów kilka o pielęgnacji skóry twarzy, ciała i pewnym magicznym przedmiocie, bez którego moje włosy nie potrafią wyobrazić sobie poranka. Głównie pochwały się szykują, a więc zaczynamy!
Nie pamiętam momentu, kiedy zaczęły się moje problemy z cerą, nie pamiętam również jak próbowałam z tym walczyć. Czoło nie dawało mi spokoju i wołało o pomstę do nieba. Na konsultację z dermatologiem nie miałam odwagi. Jednak coś mnie ruszyło, stwierdziłam, że tak dłużej być nie może i wybrałam się do lekarza. Doktor Zakrzewski do którego się udałam, okazał się być moim wybawieniem. Mimo, że na rezultaty musiałam czekać sporo czasu, kosztowało mnie to dużo nerwów i pracy teraz wiem, że to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. 
Wystarczył odpowiednio dobrany lek i kosmetyki do codziennej pielęgnacji. Stosowałam je już wcześniej jednak dopiero z maścią przyniosły naprawdę zadowalające efekty - dzięki temu stały się produktami do których na pewno będę wracać gdyż są naprawdę skuteczne.



Dzień rozpoczynam od płynu micelarnego (mój numer 1!), świetnie usuwa zanieczyszczenia z twarzy i to w bardzo łagodny sposób. Na tym mi szczególnie zależało, ponieważ moja cera stała się bardzo wrażliwa i nie chciałam jej dodatkowo narażać na kolejne "niedogodności". Świetnie radzi sobie również z demakijażem oka, sprawdziłam i polecam! 
Wieczór to już sama przyjemność, gąbeczka do mycia twarzy + żel Vichy tworzą idealny zespół. Żel zajmuje się oczyszczaniem mojej twarzy, a gąbeczka masażem. Bardzo przyjemny rytuał, no i faktycznie pomaga pozbyć się niedoskonałości.
Jeśli jesteście ciekawi co to za gąbka i do czego służy, uchylam rąbka tajemnicy. Ten oto mały wynalazek wystarczy zamoczyć w ciepłej wodzie i już możemy zacząć zmywanie makijażu, ja lubię go łączyć z ulubionym żelem, ale i bez tego świetnie sobie radzi. Po wyschnięciu twardnieje i czeka na kolejne użycie. Wydatek kilku złotych, bardzo przydatny na co dzień.



Maść Epiduo to produkt, który stosuje ok. 30 minut po umyciu twarzy. Skóra musi być dobrze odparowana z wody, w innym przypadku można nabawić się poważnych konsekwencji. Przyznam się, bo sama oczywiście sprawiłam sobie rumień, schodzącą skórę i ból twarzy jakiego chyba nigdy nie doznałam. I co w takim momencie zrobić? Swego czasu stosowałam Normaderm jednak odpuściłam na rzecz dobrze Wam znanego Bambino. Mnie uratował no i tak sobie wspólnie egzystujemy. Gdy jednak zakończę kurację z Epiduo zamierzam wrócić do Normadermu dla podtrzymania efektów. 



Oczywiście na bieżąco goszczą na mojej twarzy różne niespodzianki, ale jest ich o wiele mniej, no i czoło jest nareszcie czyste. W ukrywaniu nieproszonych gości pomagają mi moje 3 podkłady. Pierwszy od lewej to mocno kryjący puder Dermablend, po środku kremowy Aeta Teint Pure, a na końcu Essence. Każdy z nich jest bardzo fajny. Używam w zależności jak ma się moja twarz. Jeśli jest w gorszej kondycji wybieram Dermablend, jeśli schodzi mi skóra sięgam po Essence, jednak najczęściej wybór pada na Aeta Teint.



Hitem natomiast jest transparentny Dermablend do wykańczania makijażu. Biały proszek, który nakładamy na twarz szybko się utlenia, nie ma po nim śladu, jednak wykończenie jest idealne. Wyrzuciłam wszystkie moje pudry w kamieniu, bo nie umywają się do tego. Plus również za to, że nie zatyka porów! Dzięki niemu postanowiłam zainwestować w jakieś lepszej jakości pędzle do pudru i podkładu (a może nawet w Beauty Blender? Macie? Polecacie?), z miękkim włosiem, aby makijaż stał się prawdziwą przyjemnością.



Moją miłość do peelingów już dobrze znacie. Lubię te które mają gęstą konsystencję, unikam tych, które są rzadkie i uciekają z rąk. Dzisiaj chcę Wam przedstawić moje nowe odkrycie. Mianowicie, naturalny peeling Orientana z olejkami. Zapach absolutnie na plus, ale zawartość słoiczka to prawdziwa niespodzianka! Ciężko mi było to pokazać, ale produkt zawiera drobinki roślin, przyznam, że wcześniej nie spotkałam się z czymś takim. Masujemy skórę a pod palcami czujemy nie tylko drobinki soli, ale również cząsteczki roślinne. Oleje zawarte w preparacie nawilżają skórę, która po tym zabiegu pachnie przez kilka godzin. Świetna sprawa! 



Na sam koniec zostawiłam prawdziwy rarytas. Ostatnio burzę moje loki byle by tylko móc się poczesać, co sprawia, że mam takie zapędy? Nic innego tylko moja genialna szczotka - Tangle Teezer! Czesanie stało się przyjemnością, bo w końcu nie muszę się mocować z kołtunami, rozczesywanie mokrych włosów idzie sprawnie i szybko, a gdy się pobrudzi nie mam problemu z jej wyczyszczeniem. Dużo się o Tangle Teezer naczytałam, same dobre opinie, postanowiłam wypróbować i złego słowa nie powiem! Szczotkę znajdziecie na stronie polskiego producenta (klik). 

"Snow can wait"

17 grudnia 2012
Ja i mój płaszcz się nie rozstajemy! No może poza momentami (a właściwie godzinami) kiedy chodzę z psem na spacery, a on robi sobie ze mnie zabawkę do ciągania po całym podwórku czy wycierania nadmiernej ilości śliny. Aż taką ryzykantką nie jestem i płaszczyk przed nim, a właściwie nią chronię. Chronię również mój sweterek i jego łuski, szkoda żeby jakiś radosny pazur zaciągnął go na amen. 
Jak tylko psiunia nie patrzy tak właśnie wyglądam i nie powiem, żebym nie cieszyła się tą chwilą ;).

płaszcz - mosquito
sweter - avaro
kozaki - no name (podobne znajdziecie tutaj)
bransoletki - mollie







fot. Modna Komoda

"I'm black!"

12 grudnia 2012
Zestaw przypadek! Myśląc co by tu założyć pod mój zimowy płaszcz, toczyłam ze sobą wojnę w głowie. Aż  coś mnie natchnęło, zrodził się pomysł i koniecznie chciałam się nim z Wami podzielić.
Wierzycie, że takie rzeczy jak dzisiejsza bluza można znaleźć w second handzie?  Ja sama się dziwie, że czasami można wyszperać takie fajoskie rzeczy! A najlepiej takie perły wyglądają oczywiście z kołnierzykiem (ostatnio uwielbiam je wszędzie upychać). Koszule to jednak doskonały wynalazek!

bluza - sh
spódnica - bershka (podobne znajdziesz tutaj)
koszula - click fashion






fot. Modna Komoda

"Goodbye autumn"

07 grudnia 2012
Minęło już trochę czasu od zrobienia tych zdjęć, teraz liście przykrywa pierzynka śniegu, a moje botki byłam zmuszona zamienić na cieplutkie emu. Jednak futerko wciąż daje radę, nawet przy minusowych temperaturach. Więc jeśli nadal zastanawiacie się nad okryciem wierzchnim na zimę to polecam właśnie futra i tak jak w poprzednim poście stylizacyjnym puchowe płaszcze i kurtki. Skoro już planujemy owy zakup to chyba warto zainwestować w coś co będzie faktycznie spełniało nasze oczekiwania i przede wszystkim będzie "mrozoodporne". Jeśli dopiero planujecie kupno to życzę powodzenia, a tym wszystkim, którzy już znaleźli szczerzę gratuluję! :)

futerko - KLIK (podobne znajdziesz tutaj)
spodnie - vero moda
koszula - sh





fot. Ania B.

Big green results

05 grudnia 2012
Jako, że jutro mamy mikołajki, postanowiłam trochę wyprzedzić świętego i już dziś rozdać herbatkowe zestawy. Pewnie trzymałam Was w dużym napięciu, bo do końca nie było wiadomo kto zdobędzie nagrody, ale już dziś uchylam rąbka tajemnicy. Uwierzcie wybór nie był prosty, ponieważ każda praca była na swój sposób wyjątkowa. Cieszy mnie, że jest tak wiele kreatywnych osób z ogromną wyobraźnią! Tak trzymajcie, bo Wasza pomysłowość nie ma końca!



Nagrody otrzymują:

lalaallaa@gmail.com
justyna123236@onet.pl
jo.5kiewicz@gmail.com
anemone89@wp.pl
viola88viola@interia.pl
o.kitlinska@gmail.com
anya_86@wp.pl
helloworld@onet.eu
prdl@onet.pl
karolina.koscinska@wp.pl

Czekajcie na kontakt z mojej strony, niebawem do waszych skrzynek mailowych powinna zawitać wiadomość :)

Hello december!

02 grudnia 2012
Miły weekend za mną. W końcu miałam okazję spotkać się z Modną Komodą (a uwierzcie nie zdarza się to często), popatrzeć co ładnego tym razem przywiozła ze sobą z Ukrainy, porozmawiać, pośmiać się i napić grzanego wina - zrobiło się już tak zimno, że nie ma nic lepszego na rozgrzanie. W innych przypadkach tj. kontakt z mroźnym wiatrem świetnie daje sobie radę mój nowy zimowy płaszcz! Asymetryczny, cieplutki i przypominam w nim trochę pszczołę :). Papa bershkowy płaszczyku, tym razem nie zamierzam marznąć! ;)

płaszcz - mosquito
spodnie - h&m / sh (podobne znajdziecie tutaj)
koturny - czas na buty
naszyjnik - iloko






fot. Modna Komoda