Jeśli jesteśmy już przy zdjęciach, to za fotografa tym razem robił mój Tata. Debiut z lustrzanką ma już za sobą, teraz mogę ciągać go na kolejne sesje. Jak na pierwszy raz spisał się całkiem nieźle, co więcej bardzo mu się to spodobało. Martwię się czy nie będzie podkradał mi aparatu kiedy będę spała. Chociaż już zapowiedział, że chyba musi sobie sprawić jakieś cacko...już wiadomo od kogo zaraziłam się bakcylem, albo kto ode mnie ;)
Jak wspominałam na początku były to dwa intensywne, a zarazem gorące dni dlatego postawiłam na proste i wygodne rozwiązania, poza tym miałam ze sobą niewiele ubrań (wiele razy przeceniłam swoje możliwości przy pakowaniu, tym razem trafiłam w sedno) i przede wszystkim wygodne buty, które okazały się niezawodne podczas kolejnej wyprawy.
t-shirt - pimkie
spódnica - h&m
chusta - sh
okulary - h&m
sandałki - luuluu
torebka - kappahl
t-shirt - h&m
spódnica - h&m
sweterek - atmosphere / sh
naszyjnik - reserved
jazzówki - merg
fot. Tata |