fot. Cys |
Jako, że do studentki brakuje mi jeszcze trochę, nie wiele, ale zawsze (wszystkim innym, zmęczonym, śpiącym i znużonym sesją polecam kawę i kawałek Le Cafe, przyznam moje spojrzenie na ów napój nieco się zmieniło, mimo że w kawę nijak zapatrzona nie jestem ;)) pozwoliłam sobie skorzystać z pięknej pogody, obskoczyć całe miasto wzdłuż i wszerz, a nawet przycupnąć w parku na ławeczce. Słoneczko raziło po oczach, ptaszki mi do ucha ćwierkały, panowie sprzątający park byli nadzwyczaj milusińscy, co rusz machali, wydawali okrzyki, to i ja w przypływie wiosennej aury, przyozdobiłam dzień odrobiną lukru. Słodziutko, och i ach. Różowy sweterek, pudrowy gorset, który mimo, że piękny, bardzo niestabilny, to taka szczypta słodyczy ode mnie, w już bardziej zimowy niż wiosenny dzień ;)
Studniówka to podobno bardzo wyczekiwany dzień, w moim przypadku było zupełnie inaczej. Nie czekałam, a ona była, minęła i uświadomiła mi, że za sto dni (które miną zapewne w mgnieniu oka) matura, której absolutnie nie wyczekuję ;).
Poszukiwania sukienki trwały długo. Nie mogłam się zdecydować, czego tak naprawdę chcę. Od początku upierałam się, że nie może to być nic w kolorze czerni i tak też zostało. Żadnych połyskliwych materiałów, żorżet, cekinów i sukni na kole do ziemi...tylko ja i moja mała beżowa koronka. Przyznam, że i do niej miałam wątpliwości, ale wynikały one z podzielonych opinii na jej temat.
Temat butów to temat rzeka. Przynajmniej je mam i wzdycham do nich gdy tylko mam okazję ;). Kokardki to moja nowa miłość!
sukienka - h&m
butki - h&m
fot. Cys |
Pobudzona dawką odpowiedniej do pory dnia muzyki, czyli trochę rocka z domieszką reggae plus odrobiną popu (moje szare komórki lubią budzić się do życia w takich warunkach) pomaszerowałam chwiejnym krokiem pingwina przed siebie, słysząc za plecami chichoty na widok poślizgów w które wpadałam co 10 metrów. Staje się to dość zabawne do momentu, w którym w końcu padnę na twarz, mam nadzieję, że wtedy również będzie mi tak wesoło ;). Co do stroju, planowałam trochę odpuścić sobie czerń, a przynajmniej połowicznie (jak widać). Tak, to lekka hipokryzja, w końcu moje nogi otulają moje ulubione czarne haremki, ale uznałam że w tym wypadku się nadadzą. Kolor nie miał w tym momencie znaczenia. Więc, tak maszerując omijając wszelakie kałuże, niespodzianki i pochodne doszłam do wniosku, że kolory ziemi chyba nigdy mi się nie znudzą, vintagowa koszula jest tego przykładem. Co więcej idealnie komponuje się z obecną paletą barw, która wyłania się zza śniegowych pozostałości. Powrót wiosny, hm?;)
haremki - allegro / japan style
koszula - vintage
torebka - h&m / sh
muszkieterki - allegro
naszyjniki - h&m, no name
haremki - allegro / japan style
koszula - vintage
torebka - h&m / sh
muszkieterki - allegro
naszyjniki - h&m, no name
fot. Jarek Szewczyk |